Czerwiec, 2015
Dystans całkowity: | 1911.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 66:31 |
Średnia prędkość: | 28.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.10 km/h |
Suma podjazdów: | 13873 m |
Suma kalorii: | 64361 kcal |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 70.79 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
Omijanie deszczu
-
DST
50.76km
-
Czas
01:57
-
VAVG
26.03km/h
-
VMAX
59.50km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Kalorie 1845kcal
-
Podjazdy
394m
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
We wtorek umawiam się z Markiem na trening po pracy w Wodzisławiu. Już pierwsze kilometry jazdy i na zachodzie pojawiły się coraz groźniej wyglądające ciemne chmury. Jedziemy przez Czyżowice i Rogów na wały gdzie decydujemy się jechać w stronę Olzie. Tam postanawiamy się rozłączyć i jakoś uciec przed deszczem. Obieram kierunek przez Uchylsko na Gorzyczki gdzie orientuję się że praktycznie jadę w sam środek tej ciemnej deszczowej chmury więc zawracam na Gorzyce bo na zachodzie niebo zaczynało się wypogadzać. Jadę z Gorzyc do Turzy gdzie łapie mnie deszcz, musiałem się otrzeć o resztki bo nie zmokłem za bardzo a dalej jak jechałem droga była dosyć mokra pełna kałuż. Tak trochę zmoknięty dojeżdżam w spokojnym tempie do domu gdzie spadło tylko kilka kropel deszczu.
http://app.endomondo.com/workouts/552418333/535812...
Niedzielna trasa
-
DST
71.72km
-
Czas
02:32
-
VAVG
28.31km/h
-
VMAX
47.90km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Kalorie 2640kcal
-
Podjazdy
621m
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybieram się w niedzielę na rower gdy już się pogoda trochę ustabilizowała, wyschły asfalty i zobaczyłem sobie finisz żenującej relacji tvp z mistrzostw Polski w kolarstwie. Jadę w kierunku na Żory, Krzyżowice i w Warszowicach wjeżdżam na wiślankę. W Pawłowicach widzę znak roboty drogowe i zwężenie jezdni więc postanawiam ominąć to i przejechać przez centrum Pawłowic i jak się okazało tam się wogóle nie dało przejechać bo droga zamknięta z z powodu remontu mostu. Jadę więc w kierunku na Jastrzębie gdzie spotykam dwóch młodych kolarzy z Pszowa, którzy wracali z wycieczki do Wisły. W Jastrzębiu odbijam na lewo na Bzie i docieram do drogi na Cieszyn. Jadę w kierunku Pruchnej gdzie da się już przejechać przez nowe rondo a następnie skręcam na Zebrzydowice. Po drodze postanawiam sprawdzić pewien skrót i skręcam w prawo w ulicę Hallera. Droga nawet fajna jest parę zjazdów i hopek. Docieram do znajomej już drogi w Pielgrzymowicach i kieruję się na Bzie Jastrzębie i do domu. Jazda niezbyt przyjemna, chłodno, wilgotno, szaro i tak jakoś niefajnie. Byłoby słońce i kilka stopni więcej to byłoby całkiem inaczej no ale takie uroki naszego wspaniałego czerwca i lata.
http://app.endomondo.com/workouts/551075915/535812...
Jadę z Krzyżowic na Warszowice © janekbike
Droga z Bzia na Golasowice © janekbike
Rondo w Pruchnej już gotowe © janekbike
Zjazd w nieznane © janekbike
Sobotnia jazda
-
DST
76.97km
-
Czas
02:40
-
VAVG
28.86km/h
-
VMAX
51.90km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Kalorie 2845kcal
-
Podjazdy
554m
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jadę prosto z pracy na południe w kierunku Czech. Od początku coś tam z nieba kropi więc nieco zmieniam swoje plany rowerowe. Jadąc w kierunku Hat spotykam Radka, który urządza sobie trening na tutejszych pętlach z Kasią. Chwilę jadę z nimi i rozmawiam po czym mija nas Leszek z kumplem, który również wybrał się na trening i zabieram się z nim w stronę Silherovic i Chałupek. Rozmawiamy o różnych rzeczach bo pierwszy raz widzimy się w tym sezonie. Postanawiamy w Chałupkach jechać na Olzę, Gorzyce i Godów gdzie się rozdzielamy i przez Gołkowice i Mszanę wracam do domu bo czuję powoli głód gdyż od rana nic nie jadłem. Co chwilę mijamy mokry asfalt ale jakoś deszczowe chmury nas ominęły, fajnie się jechało nawet ciepło dosyć było jak na ostatnie dni.
http://app.endomondo.com/workouts/550295942/535812...
W Gołkowicach © janekbike
W Połomi nad zalywym © janekbike
Trening z Markiem
-
DST
82.48km
-
Czas
02:39
-
VAVG
31.12km/h
-
VMAX
60.90km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Kalorie 3128kcal
-
Podjazdy
513m
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
Umawiam się z Markiem na wspólny trening. Najpierw jak zawsze jazda w kierunku Czyżowic, Rogowa, na wały, Krzyżanowic. Potem proponuję jazda moją nowo poznaną drogą przez Antosovice, obrzeża Ostravy gdzie w blokach mieszkają Cyganie a niedaleko znajduje się więzienie czyli taka trochę nieciekawa okolica. Potem na Rychwald, Dolną Lutynię, Detmarovice i wjazd do Polski przez Gołkowice, dalej na Godów, Łaziska gdzie skręcamy na Turzę i tam się rozjeżdżamy w swoje kierunki. Praktycznie połowa jazdy spędziliśmy na gadaniu o przejechanym niedawno maratonie a tak to było czasami trochę mocniejsze tempo, jazda przyjemna.
http://app.endomondo.com/workouts/549273564/535812...
Rozjazd po maratonie
-
DST
47.30km
-
Czas
01:27
-
VAVG
32.62km/h
-
VMAX
56.60km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Kalorie 1918kcal
-
Podjazdy
421m
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem jeszcze dziś nie jeździć ale zaraz po przyjeździe z pracy do domu brat proponuję mi wspólną jazdę więc się zgadzam. Jedziemy na Boguszowice, Rybnik, Żory, Krzyżowice, Jastrzębie. Tempo trochę szybsze ale w miarę ok. Nogi już nie bolą po maratonie tylko trochę jeszcze tyłek.
http://app.endomondo.com/workouts/548620717/535812...
Robota
-
DST
78.84km
-
Czas
03:10
-
VAVG
24.90km/h
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
VI Śląski Maraton Rowerowy
-
DST
398.49km
-
Czas
13:21
-
VAVG
29.85km/h
-
VMAX
56.20km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Kalorie 14853kcal
-
Podjazdy
2615m
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nadszedł wreszcie długo oczekiwany dzień VI Śląskiego Maratonu Rowerowego. Przez cały tydzień śledziłem pogody, które nie napawały optymizmem na ten weekend. Wyjeżdżam z domu razem z bratem, który startował na dystansie 300 km ok godz. 14:00 czekając jeszcze aż przejdzie kolejna chmura deszczowa przez co spóźnilismy się na pamiątkowe zdjęcie. Na miejscu spotykam wielu znajomych też startujących w tej imprezie. Powoli wybiła godzina 15 więc start pierwszej grupy na dystansie 600 km w której byłem. Od początku startu poszedł ogień, wiekszość grupy mocno poszła do przodu więc próbowałem się do nich dołączyć wraz z innym rowerzystą. Od początku bardzo mocne tempo jedziemy we dwójkę przez Moszczenicę, Ruptawę i Zebrzydowice gdzie widzimy czołówkę naszej grupy jakieś 300 metrów przed nami. Na rondzie w Zebrzydowicach skręcamy w prawo w kierunku Czech i od razu na horyzoncie widzę ciemne chmury i wiem że z tego nie będzie padało ale lało i to dość porządnie. Gdy dojeżdżamy do granicy Czech to mija nas grupa ok 10 osobowa która startowała 5 minut za nami więc się do nich podłączamy. Wtedy też zaczyna padać i to dosyć mocno, prawdziwa ulewa, czasami nie widziałem nawet nic na oczy a tu grupa cisła ponad 40 dychy. Tak w tym deszczu wjeżdżamy do Polski w Gołkowicach i dojeżdżamy do Godowa. Wtedy też przestaje padać i powoli doganiamy czołówkę mojej pierwszej grupy. Wtedy też podjąłem decyzję o odpuszczeniu takiego tempa kiedy średnią na liczniku miałem powyżej 36 km/h. Zaczęła się moja samotna jazda na tym okrążeniu. Cały czas jadąc samotnie myślałem że zaraz mnie dogonią grupki które startowały na 500, 400 czy 300 km a tu nic , co chwilę się obracałem a na horyzoncie nikogo więc dojechałem tak do punktu kontrolnego w Raciborzu, tam szybkie odbicie się i jazda dalej. Dowiedziałem się że czołowa grupa była przede mną ok 10 minut temu. Przy okazji przejeżdżam samotnie w Raciborzu przez dwa skrzyżowania na których stała policja która specjalnie dla mnie zatrzymywała ruch na nich i mogłem spokojnie przejechać nie czekając na zielone. Po wyjeździe z Raciborza zaczęły się podjazdy w Lubomi, Rogowie i Wodzisławiu pod które mi się strasznie ciężko wyjeżdżało, nogi bardzo bolały chyba wskutek tego szybkiego tempa na początku maratonu. Po drodze minąłem jeszcze 2 kolarzy z czołówki którzy mieli defekty i tak dojechałem do Mszany więc pierwsze 100 km za mną. Na 10 minutowym postoju szybko napełniam bidony, jem suchą bułkę i widzę że nadjeżdżają kolejni zawodnicy wśród których był mój brat. Ruszam znowu samotnie i w Moszczenicy pod górki dogania mnie grupa mojego brata wśród której jest jeszcze Petr z Ukrainy, Andrzej i Gienek z klubu Jas-Kółki i jeszcze jeden kolarz jak się okazało, który jechał na 400 km i zajął pierwsze miejsce. Podłączam się do nich ledwo nadążając bo strasznie cieżko mi się jechało. Po zjeździe do Zebrzydowic trochę ożyłem i dalej już jechałem normalnie dając co chwilę zmiany. Fajnie się z nimi jechało bo była współpraca ale dalej czułem się fatalnie, czułem że to nie jest mój dzień i nawet myślałem o wycofaniu się. Bolało mnie w krzyżu, bolały nogi mimo to starałem się dawać równe i mocne zmiany. W Czyżowicach poszła bardzo mocna zmiana i nie dałem rady dotrzymać koła więc odpuściłem dojeżdżając razem z Pawłem do Mszany który jechał w czołówce ale też nie wytrzymał tego tempa. Na postoju postanawiam zmienić moją kurtkę przeciwdeszczową na inną i ubrać nową bluzę na noc i zmienić skarpetki na suche. Napełniam bidony i jem pierwszy ciepły posiłek na maratonie czyli żurek z chlebem. Oznajmiam bratu żeby jechał ze swoją grupą że mają trochę za szybkie tempo a ja wyjeżdżam z Piotrem z Raciborza z którym kręciłem razem na maratonie sprzed 2 lat. Zrobiło się już ciemno więc każdy już jedzie z lampami. We dwójkę sprawnie pokonujemy podjazdy z Moszczenicy i Ruptawie i zjeżdżamy do Zebrzydowic. Jedziemy zmianami więc jedzie się w miarę fajnie, nareszcie łapię właściwe tempo i czuję się z kilometra na kilometr coraz lepiej, zacząłem wierzyć że jednak coś z tego maratonu będzie że jestem w stanie powalczyć o jak najdłuższy dystans. Przejeżdżamy przez festyn strażacki w Bolesławiu gdzie trzabyło bardzo uważać żeby nie wpaść na kogoś. Teraz nawet pod górki zaczęło mi się lepiej jechać. Dojeżdżamy do punktu w Raciborzu gdzie robimy małą przerwę na herbatę. Następnie docieramy do Mszany i już pod koniec tego 3 okrążenia widzę że Piotr trochę słabnie i nie daje mi już zmian. Na postoju spotykam brata, który już sobie odpoczywa oznajmiając mi że udało mu się wygrać na 300 km. Uzupełniam zapasy w jedzeniu i piciu i ruszam w następne okrążenie z Piotrem. We dwójkę jedziemy przez pierwsze 30 km a nastepnie widzę już że Piotr trochę zostaje z tyłu. Znowu pozostała mi samotna jazda. Dalej jechało się super, zero wiaterku, zero ruchu na drogach. W tym czasie dopada mnie wschód słońca którego nie było bo przysłoniały mi je chumry na niebie. Dojeżdżajac do punktu w Raciborzu robi się już prawie jasno. Tam z nowu staję na chwilę na herbetę i oznajmiam że za jakieś 4 godziny znowu mnie tam zobaczą bo zamierzam jeszcze jedno kółko przejechać. Ruszam dalej i na podjeździe w Lubomi coś mi się staje w nogę że strasznie boli co kilka obrotów korbą. Nie miałem takiego bólu jeszcze na rowerze. Tempo spada drastycznie, bolą mnie kolana i tyłek no i ta lewa noga. Z ledwością pokonuję podjazdy w Rogowie i Wodzisławiu i niestety postanawiam zakończyć maraton na 400 km. Ledwo się doczołgałem na linię mety i oddałem swój czip. Na mecie też spotykam brata który przyjechał tam samochodem mnie dopingować lecz niestety musiałem zakończyć zawody. Czuję wielki niedosyt bo czułem się naprawdę dobrze, fajnie się jechało i jeszcze jedno okrązenie było na spokojnie do przejechania. Może to ta temperatura która oscylowała w granicach 10 stopni, duży wysiłek no nie wiem. Napewno w innych warunkach pogodowych byłoby inaczej. Ostatecznie miałem czas 15 godzin 13 minut i 42 sekundy co dało mi drugi czas na dystansie 400km ale przez to że zadeklarowałem się na 600 nie było mnie na pudle bo to mieli zarezerwowane zawodnicy którzy się zapisali na ten dystans. Gdybym zaś przejechał te kolejne 100 km w takim samym tempie jak jechałem to dało by mi to również 2 czas na 500 km no ale teraz to można gdybać. Średnia mi też wyszła dosyć fajna bo prawie 30 km/h z czego prawie połowę maratonu przejechałem sam. Trochę źle zacząłem maraton za szybko za ostro potem nie było z kim kręcić i jeszcze bardziej samotnie się wymęczyłem. No ale napewno znowu nabrałem trochę doświadczenia przed kolejnymi maratonami i czegoś się znowu nauczyłem. Tak więc maraton uważam za nie do końca udany bo te 500 było moim planem minimum. Nie chciałem też ryzykować z tą bolącą nogą i męczyć się następne 100 km bo zajęło by mi to chyba pół dnia a mogłem sobie jeszcze pogorszyć to a tu dalej jeździć trzeba. Za rok oby była trochę łaskawsza pogoda i trochę inaczej to sobie rozplanuję.
http://app.endomondo.com/workouts/546479850/535812...
Trening z Markiem
-
DST
84.76km
-
Czas
02:47
-
VAVG
30.45km/h
-
VMAX
63.20km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 3190kcal
-
Podjazdy
604m
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ustawiam się z Markiem na jakiś porządny ostatni trening przed sobotnim maratonem. Jedziemy na Czechy czyli na Krzyżanowice, Owsiszcze, Pist, Bohuslavice, Dolni Benesov gdzie skręcamy w kierunku na Hlucin. Dalej postanawiamy pojechać na Ludgerovice, Koblov i Antosovice. Wracamy stałą trasą przez Chałupki, Olzę, Gorzyce i Turzę gdzie spotykamy Marcina i się rozdzielamy. Tradycyjnie pod górki trochę mocniej kręcimy no jak zawsze trochę wiało z północnego zachodu.
http://app.endomondo.com/workouts/543955610/535812...
Lysa Hora z Jas-Kółkami
-
DST
161.81km
-
Czas
05:34
-
VAVG
29.07km/h
-
VMAX
61.30km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Kalorie 6617kcal
-
Podjazdy
2011m
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś chciałem znowu pojechać wiekszą ekipą w jakąś trasę, a ponieważ nic ciekawego się w mojej okolicy w tym celu nie dzieje postanowiłem wybrać się z klubek Jas-Kółka na Lysą Hore do Czech gdzie byłem zaledwie 10 dni temu bo w Boże Ciało. Razem ze mną wybiera się mój brat i wyjeżdżamy z domu o 6:30 żeby być w Jastrzębiu na 7. Na miejscu spotkania zjawia się ok 10 osobowa grupa a po drodze jeszcze dołącza kilku więc w około 15 osobowej grupie jedziemy w stronę Karwiny, Albrechcic, Żermanic, Dobrą, Nosovic i Krasną skąd podjeżdżamy pod samą górę. Dziś jakoś ciężej mi się wyjeżdżało niż ostatnio a czas wyjazdu około 39 minut i 30 sekund. Na szczycie rozpozcierał się dziś super widok i było w miarę fajnie ciepło że nie trzebabyło zakładać żadnych kurtek. Tam robimy przerwę na zimne napoje czyli Radegasta i Kofolę i zjeżdżamy w dół. Wracamy w kierunku Komornej Lotki gdzie trochę podkręcamy tempo i odrywamy się w 5 osobowej grupie od reszty. Na rondzie w Tarnovicach 3 kolegów z Jas-Kółek kieruję się w stronę Cieszyna a ja z bratem postanawiamy wracać przez Terlicko. Sprawnie docieramy do domu w dobrym tempie coś po 13. Fajna wycieczka, dobrze się czułem po przyjeździe do domu.
http://app.endomondo.com/workouts/542414886/535812...
Słońce za plecami © janekbike
Krótka przerwa na rondzie w Bludowicach © janekbike
Góry przed nami © janekbike
Widać nasz cel na horyzoncie © janekbike
Podjeżdżam pod Lysą Hore © janekbike
Brat kończy swój podjazd © janekbike
Ja na szczycie © janekbike
Widoki były dziś super © janekbike
Widoki w stronę południową © janekbike
Widoków ciąg dalszy © janekbike
Widok na północ © janekbike
Dwópasmówka w kierunku Karwiny praktycznie znikomy ruch © janekbike
Porannie z bratem
-
DST
79.79km
-
Czas
02:26
-
VAVG
32.79km/h
-
VMAX
50.10km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Kalorie 3146kcal
-
Podjazdy
444m
-
Sprzęt Haibike Challenge SL
-
Aktywność Jazda na rowerze
W sobotę miało być ponad 30 stopni więc darowałem sobie trasę po pracy w tym najwiekszym upale i postanowiłem pojeździć szybko rano przed pójściem do pracy. Mój brat też był chętny na taką poranną przejażdżkę więc wyjeżdżamy z domu o 6 rano gdy temperatura wynosi już idealnie 20 stopni. Postanawiamy jechać początkowo trasą tegorocznego maratonu śląskiego. Od początku trochę mocniejsze tempo, wiatru praktycznie nie było temperatura idealna, rzeźkie powiatrze ranne więc jechało się znakomicie. W Olzie postanawiamy pojechać jeszcze do Chałupek i przez Rudyszwałd, Roszków do Krzyżanowic, następnie, Rogów, Czyżowice i praktycznie idealnie 8:50 byłem w pracy na 9:00. Średnia wyszła też fajna 32,6.
http://app.endomondo.com/workouts/541786167/535812...