janekbike prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:2175.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:75:49
Średnia prędkość:28.70 km/h
Maksymalna prędkość:63.10 km/h
Suma podjazdów:14018 m
Suma kalorii:61521 kcal
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:60.44 km i 2h 06m
Więcej statystyk

V Śląski Maraton Rowerowy

  • DST 458.41km
  • Czas 15:50
  • VAVG 28.95km/h
  • VMAX 63.10km/h
  • Temperatura 20.8°C
  • Kalorie 15268kcal
  • Podjazdy 3100m
  • Sprzęt Haibike Challenge SL
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 czerwca 2014 | dodano: 01.07.2014

W końcu nadszedł ten dzień do którego przygotowywałem się od dłuższego czasu czyli start V Śląskiego Maratonu Rowerowego. Już od kilku dni śledziłem pogodę, która zapowiadała się w miarę dobrze czyli miało być dosyć ciepło i nie padać, no ale jak to z prognozami bywa było trochę inaczej ale o tym później. W tym samym dniu jadąc rano do pracy zawitałem o 8:30 do Radlina żeby się zarejestrować i odebrać numer startowy i dyskietkę. Po pracy do domu zjeść obiad i przygotować rower do maratonu. Wyruszam do Radlina o 15:35 żeby być na odprawie. Później jakieś przemowy otwarcie, jazda dookoła miasta, pamiątkowe zdjęcie itd. Na miejscu spotykam wielu znajomych z którymi zamieniam kilka zdań na temat tego co nas czeka przez kilkanaście godzin a na horyzoncie pokazują się już ciemne chmury, które za dobrze nie rokują. Powoli zbliża się start mojej grupy 3 i już czuję lekkie poddenerwowanie. Startuję o 17 40 od samego początku kilku zawodników już mocniej zaatakowało i nam odjechało. Mnie aż skręcało żeby za nimi pocisnąć ale chciałem na spokojnie początek pojechać. Jadąc przez Wodzisław już trochę się moja grupa porwała i kręciłem razem z 3 osobami aż do Moszczenicy. Przy okazji trochę popadało ale na szczęscie przestało. W Ruptawie dochodzę do 4 kolarzy co startowali we wcześniejszych grupach i postanawiam trochę odpocząć na ich tyłach. Tempo było spokojne ale średnia cały czas coś około 32. W Bąkowie przed wjazdem na wiślankę dogania mnie Gustav i Paweł wraz z paroma osobami które startowały w mojej grupie i tak w około 10 osobowym peletoniku jedziemy sobie wiślanką dając zmiany na przedzie. W okolicach Skoczowa niespodziewanie mija nas grupa około 20 osób z grup które startowały za nami do których się podłączam z tyłu i tak dojeżdżamy na pierwszy punkt w Ustroniu. Tam po przyjeździe naszej grupy i zastaniu kilku osób z inncyh grup było trochę tłoczno. Szybko odbiłem dyskietkę, napełniłem jeden bidon, wziąłem bułkę i kołaczyk . Przy okazji zobaczyłem sobie jaki był wynik meczu Brazylia - Chile, ach z chęcią bym posiedział tam na tym meczyku ale coż trzeba było dalej jechać. Już się zbierałem do wyjazdu i przyjechała grupa mojego brata i kilku kumpli Adriana, Marka Mariusza czyli zawodników na 300 km, którzy startowali 20 minut po mnie. Też tak coś przeczuwałem że mnie w tych okolicach dogonią, że w tej grupie tempo będzie mocne. Ruszam z tą grupą mniej więcej co przyjechałem. Do Cieszyna trochę mocne tempo ale grupa trzymała się razem około 20 zawodników. W Cieszynie pod górkę dałem na przedzie dosyć mocną zmianę i zostało na 3 z całej grupy. Jedziemy w trójkę do następnego punktu czyli w Zebrzydowicach. Tam dostajemy po bananie i batonie. Zaraz za nami przyjeżdżają kolejni zawodnicy i tak po kilkuminutowej przerwie ruszamy dalej znowu w większym gronie około 10 osób. W tamtych okolicach musiało wcześniej nieźle popadać bo drogi były mokre i pełne kałuż co też oznaczało że byłem zmoczony przez wodę z kół innych no i trzebabyło też uważać na sliski asfalt. W Gorzycach na remontowanym odcinku drogi wjeżdżając na starą nawierzchnię urywa mi się tylna lampka. Przez chwilę myślałem że to koniec bo praktycznie cała noc jazdy przedmną a ja już bez tylnego światła, jednak dałem sobie lampkę do tylnej kieszeni i też była dosyć widoczna. Jedziemy dalej do punktu kontrolnego w Tworkowie przed którym dogania nas grupa mojego brata. W Tworkowie postanawiam ubrać rękawki i kamizelkę przeciwdeszczową bo robiło się zimno i byłem już trochę zmoczony. Obie nasze grupa wyjeżdżają z Tworkowa razem i tak w około 20 osobowym peletoniku wjeżdżamy do Radlina ok 23 15 czyli pierwsze 150 km za mną. Tam czeka na nas bogracz bułką który był dosyć mocno przyprawiony tak że jeszcze bardziej po nim chciało się pić. Ruszamy w drugie kółko w podonym składzie. Jazda w takim peletoniku to sama przyjemność. Tempo też było w miarę dobre i  drogi już przeschły trochę. Na wiślance jadąc w kierunku Ustronia natrafiamy na bardzo mocny południowy wiatr pod który jedziemy dosyć płynnie robiąc krótkie zmiany na przedzie. Z Ustronia do Cieszyna mamy ten wiatr z boku czyli czasami trzeba było mocniej trzymać się roweru. Dodatkowo na drodze co chwilę mijaliśmy powalone gałęzie. Krótki postój w Zebrzydowicach i dalej jazda do Tworkowa. Dalej tempo było dosyć mocne a ja już powoli to odczuwałem więc w okolicach Godowa postanawiam trochę zwolnić i jechać samotnie swoim tempem. W Gorzycach dogania mnie dwóch miniętych wcześniej zawodników z którymi dejażdżam razem do Tworkowa a następnie do Radlina gdzie jestem chyba coś koło 4 : 45 . Tam spotykam mojego brata i resztę osób z grupki która mi uciekła. On i moi kumple mieli już 300 za sobą czyli mieli koniec a ja jeszcze jedno okrążenie. Czułem się narazie dosyć dobrze, zjadłem znowu ten bogracz napełniłem bidony i ruszam z tą grupką kilkunastu osób z którymi jechałem wcześniej. Tempo już nie było tak mocne więc chciałem mimo wszystko jak najwięcej z nimi pojechać żeby się w grupie oszczędzić. Na wiślance znowu trafiliśmy na silny wiatr mimo że było 7 rano to wiatr był jeszcze silniejszy niż ten wieczorny. Jadąc zmianami dobijamy do punktu w Ustroniu gdzie czuję już spore zmęcznie. Zjadam bułkę, kołaczyka i dwa batony i po kilkunastominutowej przerwie ruszamy dalej. Ja jednak wiem że dalej takim tempem nie pociągnę i w Goleszowie odstaję od grupy. W Cieszynie łapie mnie spory kryzys tzw odcięcie. Ledwo co kręcę pod tą górkę w tym mieście. Dodatkowo robi się coraz cieplej. W Haźlachu na stacji koło ronda robię sobie mały postój kupując colę i jakiś napój energetyczny. Od razu czuję się lepiej i jakoś jadę dalej tym bardziej że teraz było już z wiatrem i w miarę z górki aż do Zebrzydowic. Tam wypijam herbatę zjadam banana i ruszam dalej walcząc z czasem bo wiedziałem że z każdą minutą robi się coraz cieplej a upał napewno by mi nie pomógł. Cały czas jadę samotnie swoim tempem. W okolicach autostrady w Gorzyczkach wysiada mi licznik Garmina i zapisuje mi się 416 km ze średnią 29,7. Jakby tego było mało dojeżdżając do punktu w Tworkowie czuję że nie mam powietrza z tyłu więc postanawiam dopompować i przez jakiś czas można jechać. Po drodze z Tworkowa do Pszowa jeszcze 3 razy musiałem się zatrzymywać żeby dopompować powietrze i jakoś się dokulałem do mety o 11:30 a więc udało się maraton ukończony. Tam dowiedziałem się że mam czas 17 godzin i 49 minut czyli całkiem nieźle jak na kryzys w ostatnim okrążeniu i kłopoty z oponą pod koniec. W sumie mam 16 czas na dystansie 450 km na 60 zawodników którzy ukończyli ten dystans. Jestem bardzo zadowolony z takiego wyniku bo to mój pierwszy tak długi dystans i od razu w takich warunkach czyli jazda w nocy deszczu i wietrze i na takiej trudnej trasie. Nie wiem chyba za szybko pojechałem dwa pierwsze okrążenia i potem trochę brakło sił. Ten wiatr też zrobił swoje i mocno wymęczył. Teraz trzeba trochę odpocząć i nabrać sił na dalszą część roku. Nie wiem co będzie za rok ale będę chciał chyba podwyższyć sobie poprzeczkę i przejechać te 600 km albo pojadę na krótszym dystansie i zrobię jak najlepszy czas tak jak mój brat który miał najlepszy czas na 300km. cad avg 87


http://www.endomondo.com/workouts/365178834/535812...
Z bratem gotowi do wyjazdu na maraton
Z bratem gotowi do wyjazdu na maraton © janekbike
Narada co do taktyki przed maratonem
Narada co do taktyki przed maratonem © janekbike
W drodze do Jastrzębia
W drodze do Jastrzębia © janekbike



Robota

Sobota, 28 czerwca 2014 | dodano: 30.06.2014



Relaks po pracy

  • DST 24.76km
  • Czas 00:57
  • VAVG 26.06km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 25.4°C
  • Kalorie 793kcal
  • Podjazdy 234m
  • Sprzęt Haibike Challenge SL
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014

Jadę z pracy prosto do domu spokojnym tempem i z domu z bratem krótka jazda relaksacyjna po okolicy żeby nogi trochę rozruszać i nie zmęczyć się przed jutrzejszym maratonem. cad avg 80


http://www.endomondo.com/workouts/364069912/535812...



do roboty

Piątek, 27 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014



Robota

Środa, 25 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014



Wieczorna przejażdżka

  • DST 50.11km
  • Czas 01:42
  • VAVG 29.48km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Temperatura 18.3°C
  • Kalorie 1653kcal
  • Podjazdy 430m
  • Sprzęt Haibike Challenge SL
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014

Ruszam o 20 na Rybnik nową drogą z Boguszowic, następnie kieruję się na Żory i przez Krzyżowice do Jastrzębia i do domu. Fajna jazda mały ruch na drogach, zerowy wiatr. cad avg 91


http://www.endomondo.com/workouts/362609023/535812...



Robota

Wtorek, 24 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014



Robota

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014



W wietrze i deszczu

  • DST 68.86km
  • Czas 02:08
  • VAVG 32.28km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 21.2°C
  • Kalorie 2395kcal
  • Podjazdy 565m
  • Sprzęt Haibike Challenge SL
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014

W niedzielą miałem ruszyć w trasę o 12 ale przyszedł deszcz więc postanowiłem przeczekać aż sie wypogodzi i drogi wyschną. Ruszamy z bratem o 14  na Mszanę Gołkowice, Zebrzydowice Haźlach, Pawłowice. Dosyć silny wiatr tego dnia skutecznie utrudniał jazdę. Niestety w Pawłowicach przyszła jakaś ciemna chmura i zaczęło lać. Praktycznie aż do Świerklan jechaliśmy w deszczu kompletnie przemoczeni. Jak na złość po przyjeździe do Świerklan okazało się że tam nie padało i wiatru silnego też już nie było. cad avg 92


http://www.endomondo.com/workouts/362608197/535812...



Robota

Sobota, 21 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014